Prawa Autorskie
Chcesz zdjęcia lub teksty mojego autorstwa- skontaktuj się ze mną. Nie bądź złodziejaszkiem. :)
czwartek, 30 września 2010
Dziwoty jesienne i wyprowadzanie z błędu
zawsze byłam ciekawa, co w tej małej kudłatej główce siedzi... kiedy siedzi i się patrzy.. tak patrzy z zaciekawieniem... lub tylko patrzy... czasem zamruczy, a czasem zamiauknie i na pokojowym spacerze ogonem zamiecie kurz z najciemniejszych kątów. pazurkiem zaciągnie nitkę swojej tajemnicy.
i zawsze byłam ciekawa kocich snów.. bo przecież śni. to widać, kiedy śpi.
milczy. tylko siedzi i się patrzy. jakby szokujące były poczynania ludzkie.
jakby to takie niespotykane było, że co roku o tej porze spadają kasztany. jakby to takie niesamowite było, że pani się po nie schyla, by miętosić je po drodze w kieszeni. by potem dać kotu do zabawy. i co w tym dziwnego, że nie mają one uszków, oczków i ogonków, i nieodepchnięte kocią łapką nie uciekają.
- widzisz, "nawet we śnie łapie przerażone myszki. widać to po pazurkach, które wystają mu z łapek..." .
Panie Herbercie, nie ma Pan racji. on przecież łapie kasztany, które jego pani znosi do domu. na pewno, jak zawsze o tej porze roku. po to, by po drodze i przy kawie miętosić je w kieszeni. by inspirować kocie sny. nienaiwne i niebanalne i nieoczywiste.
wtorek, 28 września 2010
caput mortuum
Karmazynu farsę wiatr rozwiał
i lazur karminowy rozlał się wokół...
Szkarłatne usta złowieszczą okrutnie.
Rubinu ciężar zdobi palec Królowej Kier.
Krew ognista w żyłach się gotuje,
Krew ognista w żyłach się gotuje,
purpury barwę lica zawstydzone przybierają...
Cierpkością czerwieni wina wytrawnego
cierpną niewytrawne słowa...
Cierpkością czerwieni wina wytrawnego
cierpną niewytrawne słowa...
piątek, 24 września 2010
O poranku, we mgle tchnień...
gaśnie czerwienią piekielną
płonie błękitem aniołów
nagłym, zimnym meritum
przebudzeń jak na kamiennej posadzce
piorunem paraliżu rażone
życie pałatkami stokrotek usłane.
czwartek, 23 września 2010
Boże Krówki
Po żniwach, po pustych polach wiatr hula
czerwienią się wśród pyłu i szarości
Krówki Boże, co przynoszą z nieba
kawałek chleba...
***
Boża krówko…
Agnieszka Osiecka
Agnieszka Osiecka
Boża krówko, leć do nieba
przynieś mi kawałek chleba
a do chleba trochę szczęścia
a do szczęścia trochę wiary
a na deser jakieś czary, jakieś mary.
Do nieba droga daleka
a boża krówka mała.
Przyrzekła nie doleciała.
A w niebie chmury kamienne
kolano panna zbiła.
Przyrzekła nie powróciła.
A w niebie chleba nie pieką.
Biedronka zapłakała.
Przyrzekła i nie dostała.
Leć do nieba…
przynieś mi kawałek chleba
a do chleba trochę szczęścia
a do szczęścia trochę wiary
a na deser jakieś czary, jakieś mary.
Do nieba droga daleka
a boża krówka mała.
Przyrzekła nie doleciała.
A w niebie chmury kamienne
kolano panna zbiła.
Przyrzekła nie powróciła.
A w niebie chleba nie pieką.
Biedronka zapłakała.
Przyrzekła i nie dostała.
Leć do nieba…
środa, 22 września 2010
Sielanka o lecie
jak kadr filmowy
sielanka na łące dobiegła końca
z przedwczesnym krzykiem dzikich gęsi..
darowanemu koniowi zajrzała w zęby
przemijalność chwili.
Klinika Lalek z Wolimierza...
Lalka otrzymuje oddech i serca bicie...
Człowiek przywdziewa kolejną maskę podejmując się kolejnej roli.
Zgodne współżycie tych dwojga skrywa teatr .
Bez krzty naiwności i nieśmiałości,
teatr pełen ludzkiej namiętności.
Etykiety:
lubin i okolice,
piąta pora roku - szaleństwo,
podwórko
poniedziałek, 20 września 2010
Oziębłe poranki budzą ze snu ciszy smak...
stopy cierpną
dłonie dygocą z niecierpliwością
i osiki niepokojem
prosząc o oddech ciepłej ambrozji
mimoz nektaru słonecznego
oszronionych poranków
sznur rosy pereł na pajęczynie zmysłów
zaplątuje się wokół szyi wędrowca ciszy
chylą się ku upadkowi
zakazanej jabłoni zmarznięte konary
niedziela, 19 września 2010
"...tylko w dali znikać cicho... "
" i zapomnieć wszystko...
jaka epoka, jaki wiek, jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień i jaka godzina
kończy się, a jaka zaczyna...?"
jaka epoka, jaki wiek, jaki rok, jaki miesiąc, jaki dzień i jaka godzina
kończy się, a jaka zaczyna...?"
E. Stachura
Słonecznik
***
ona nosi imię wysokiego słonecznika
który zakochany bardzo
odwraca wniebowziętą głowę
z tysiącem złotawych źrenic
w szerokie liście
rojem pszczół
opada słońce
więc dźwięczy
słonecznik
w niebiesko rzucony
złoto
a Van Gogh - który
istniał tylko w wyobraźni aniołów
sadzi go na płótnie
i przykazuje świecić
Halina Poświatowska
Etykiety:
lubin i okolice,
piąta pora roku - szaleństwo,
podwórko
piątek, 17 września 2010
W bieli...
W bieli okazji wzniosłej na witryny piedestale
cztery Kariatydy życie dźwigać na głowach będą.
Nowe doznania tren długi im odznaczy,
a prawdziwe perły z naszyjnika roztłuką się,
jak szczęścia szklane łzy...
jak szczęścia szklane łzy...
czwartek, 16 września 2010
wtorek, 14 września 2010
poniedziałek, 13 września 2010
Szyba..
ma swój wyjątkowy urok
gdy malują się na niej ślady kropel deszczu
kocie tchnienie i wrzosu fiolet,
a widok zza okna staje się mniej istotny
W szarości szyb pejzaży
rzeczywistość staje się bardziej dostojna
***
na zdjęciach: Mruczek (lat 20 - Lubin) & Astrid (lat 3 - Zielona Góra)
niedziela, 12 września 2010
To był marzec...2007
...i grzane wino w termosie
aromatyzowane jodem
szczyptą wilgotnego piasku
kruchością pancerzyków chitynowych skorupiaków...
mięczaków nadbałtyckich sztormów
wyrzuconych bladym świtem w otchłań bezludnej plaży
***
...potrzebuję wakacji...
Praskie wspominki - nowości brak
Praskie chłopaki
***
Praskie posągi
***
a na koniec odnalazłam motyw moich dwóch miast studenckich:
krasnala wrocławskiego z winoroślą zielonogórską :)
sobota, 11 września 2010
Z pianką i nutką dekadencji
w ciasnym labiryncie krzeseł i stołów,
plecionej wikliny, skórzanych foteli,
tytoniowo - chmielnych oddechów
muskających przypadkowego przechodnia czasu
czworonożnego ze zmysłami wyostrzonymi
czworonożnego ze zmysłami wyostrzonymi
i pierwiastkiem natury ludzkiej
piątek, 10 września 2010
Z mowy kwiatów czerwcowych
" Są ludzie pozbawieni poczucia czasu. Chcą zrywać kwiaty, które się jeszcze nie stały kwiatami. I wtedy się okazuje, że nie ma kwiatów."
Antoine de Saint - Exupery
środa, 8 września 2010
poniedziałek, 6 września 2010
Z czerwonego pamietnika - kartki wyrwane
Rozawanturowane myśli z okna wypadły
Roztłukły się na drobne wspomnienia i przyszłe plany
Skrawki ich upadały ciężko na podwórze realiami usłane
O ich ostre krawędzie dzieci palce kaleczą
Stereotyp o głupocie gołębiej sprawdza się:
Ma skrzydła i nie uleci
Dziobie i grzebie w ziemi jak kura
I na rosół się nie nadaje
Stanie się zabawką
Bezdomnego kota
Bezdomnego kota
I zostanie rozszarpany
niedziela, 5 września 2010
Miękkość
Czas mija miękko
w kruchej pamięci utkanej nićmi babiego lata
w psiej budzie bez kundelka machającego ogonem na widok swego pana
w zielonym oku z marzeń splecionej przyszłości
czwartek, 2 września 2010
Joue au casche casche
szumnie firana kołysze się w przeciągu
łechce ulatującą parę znad filiżanki kawy
tańczący dymek waniliowego slima porywa w tany
w rytm figli wietrznych ażurów...
Etykiety:
dom,
lubin i okolice,
piąta pora roku - szaleństwo,
poranek
środa, 1 września 2010
Parapetówka - Kocia posiadówka
W ciepły, mruczący i miękki wieczór
o dłoń się ociera złocistość obłoków zza okna
ekstrawagancja, szyk i godność
jednego zielonego spojrzenia
Subskrybuj:
Posty (Atom)