Prawa Autorskie

Chcesz zdjęcia lub teksty mojego autorstwa- skontaktuj się ze mną. Nie bądź złodziejaszkiem. :)

poniedziałek, 23 listopada 2009

Panorama miasta nocą


Lubię przychodzić tu nocą. Kiedy nikt nie widzi. Spoglądam w gwiazdy i w światła miasta, które jeszcze nie śpi. Gdy widzę te wszystkie migoczące świetliki, zdaję sobie sprawę, jak mało znaczą moje problemy. Jakie są maleńkie. I jak jest ich mało w porównaniu do ilości migoczących gwiazd niebiańsko - miejskich.

Bo każda ta gwiazda ma swoje problemy, a wszystkie one tworzą układ - gwiazdozbiór - wór problemów.

Do jednego z tych worów wrzucam także swoje problemy, "uwalniając się" od nich. I współtworząc kolejną konstelację problemową.

piątek, 13 listopada 2009

Wspomnienie lata



Cień przeleciał nad moją głową. Czyjś, maleńki, delikatny. Skrzydlaty, o dziwnym kształcie. Uleciał daleko w niebo, ponad poziom białych obłoków. Usiadł na jednym z nich, wysoko, spokojnie oddając się chwili. Ale zaraz chwyta wiatr w cieniste skrzydła, odlatuje ponownie.

Widziałam go jeszcze raz. Kiedyś na łące. Przybrał kształt motyla. Latał z kwiatu na kwiat, jak wcześniej z obłoku na obłok.

Wesoło tańczył z elfami..

"Precz! Precz od ludzkich oczu! Przechadzać się będziem nad morzem..gubić w niebios przeźroczu.." J. Kasprowicz



Poluję na samą siebie. Połykam swoją twórczość emocjonalną i duszę ją w sobie.

Z bagażami i stalową chęcią do bycia odpływam w morze. By dobić do brzegu i utonąć na lądzie. By obudzić się w czystej pościeli, na łące, gdzie kwitną wrzosy..

Na plaży zbuduję zamek, który wiatr rozsypie. I napiszę coś palcem, co potem fale zmyją. I nikt się nie dowie, że tu byłam, co na piasku napisałam i dla kogo zbudowałam zamek.

Ja sama i nikt więcej. Patrzę w gwiazdy i liczę te, które spadły, spełniając czyjeś marzenia.


czwartek, 12 listopada 2009

SPACEROLOGIA TRUSKAWKI ROZDEPTANEJ NA DEPTAKU I KOLCZASTEGO KASZTANA SPOD PALMIARNI

Den Gamble By.. Aarhus, Dania

Barwna mogiła wśród szarej rzeczywistości. Ukryta w tłumie, w centrum cywilizacji. Ominięta przez wiecznie toczącą się kulę czasu. Wspomnienia..
Zegar w nich wciąż pokazuje tę samą godzin.



Tam, gdzie we wrzosach tonęły marzenia
łączone nićmi pajęczymi
skroplone ranną rosą
stawały się jawą...

Tam, gdzie życie płynęło powoli,
a myśli jak senne obłoki
popychane były przez wiatr...

Tam, gdzie łączyły się dwa morza
i latarnia morska tonęła w oceanie piasku,
wydmy wędrowały ku przyszłości...

Tam, gdzie biała armia łabędzi
skrzydłami rozpraszała słoneczne promienie,
gdzie pola usłane były wiatrakami...

Tam, gdzie wiatr snuł opowieści
o walecznych Wikingach
sypał piaskiem w oczy codziennej rutynie...

Tam, gdzie kończył się asfalt
autobusem po piaszczystej autostradzie wspomnień
uciekam...

SPACEROLOGIA JAGODZIANA

No chodźmy gdzieś! Nie siedźmy w domu!
Tato jedźmy na spacer do lasu:)
 

środa, 11 listopada 2009

Kwiatostany nieważkości intelektualnej

Zanurzyć, odurzyć, poczuć błogie odprężenie i w nim pozostać.. Poplątane myśli ułożyć w piękny bukiet, wstawić do wazonu i delektować się jego bogatym kolorytem. Woń marzeń wypełni przestrzeń, która rosnąć będzie w stronę wolności intelektualnej..

To jest to, co daje sen: złudzenie o istnieniu prawdziwej wolności.


(Ale dobrze, że to tylko sen.Głupio byłoby nie myśleć...
Tylko czy ja nie mylę snu od "urwanego filmu"..)

Sen



Zamknięte okno sennych ciężkich powiek. Bezgłośne zasłony ciemnego rzęsistego deszczu uderzają o lazurowe zwierciadło duszy. Krople zataczając koła toną. Jak kamienie rzucone idą na dno dotykając następnych den kolejnych dni. Muskają je ustami sennego czasu.

...W godziny bezradnością zalane...



Tli się we mnie jeszcze iskra nadziei na zmianę pogody. Nastroju wewnątrz duszy. Stroję się przed kryształowym lustrem w najbielszą suknię w najczarniejsze kwiaty. Lalka porcelanowa siedzi na komodzie. Wpatruje we mnie swe ogromne, szklane, zimne oczy. Odbija się w nich cały świat. Wszystko to, czego zobaczyć nie może.

Krople deszcze uderzają o parapet..

Oniryzmy



Senne marzenia tylko w onirycznym świecie
osnute mgłą wspomnień jesiennej melancholii
płaczą deszczem
lamentują wiatrem na pustkowiu..
Tworzą niewidzialna rzeczywistość
symbole złudnych nadziei
pogrążonych w bezimiennej bezcelowości
tęsknoty jesiennych barw
onirycznej rzeczywistości..

Artystyczności styczności jesiennych poranków


Sennie rozpoczął się ten dzień. Plama rozlanego za oknem mleka zasłoniła cały świat. Krople deszczu pisały wiersz na szybach. Wystukiwały nową symfonię na parapecie.

Jesień tworzyła swoje muzyczno - liryczne dzieło na czystej karcie papierowego świata..

Anielskie dziwotwórstwo jesieni


Bieleje trawa o poranku, a wieczory stają się ciemniejsze. Noce mniej gwieździste.. Anioły tańczą na pustkowiu. Babie lato splata ich dłonie, włosy, myśli...

Liście spadają z drzew. Tańczą na wietrze układając obraz pełen smutku. Pozostawiają samotne łyse gałęzie same w swej brzydocie.

Anioł przysiadł na konarze. Z bukietem złotych liści w dłoni.