Prawa Autorskie

Chcesz zdjęcia lub teksty mojego autorstwa- skontaktuj się ze mną. Nie bądź złodziejaszkiem. :)

niedziela, 31 października 2010

Niech się dzieje wola nieba..


ale nie zawsze zgadzać się z nią trzeba...


przez podarowanie wolnej woli człowiekowi
wszystkie poczynania ludzkie
można interpretować jako boskie...
tylko ile w tym prawdy
skoro nie wszystkie,
a nawet w mniejszości
są dobrymi wyborami człowieka
- pesymizm za mną przemawia
i ostatni brak wiary w ludzi
***
może tracąc wiarę w ludzi łatwiej będzie uwierzyć w Boga..

środa, 27 października 2010

La revolution petite: bezrobocie

Najaktualniej rzecz ujmując: będę poszukiwać na nowo, może nawet odkrywać.

Na bezrobociu, bądź gdziekolwiek indziej najbardziej brakować mi będzie tego widoku i tego okna... dopóki nie trafią się ciekawsze okna i widoki :) a póki co, nie trzeba rano nastawiać budzika:)


(wersja majowa i październikowa - zimowa akurat nigdy nie była atrakcyjna)

***
"Trzeba mieć chaos w sobie, by narodzić tańczącą gwiazdę" F.N.

Nieskromnie przyznać muszę, że we mnie tyle chaosu, że strach się bać, co z niego się narodzi
i w takt jakiej muzyki  tańczyć będzie "ów narodzona gwiazda"...
mam nadzieję jednak, że z pogo już wyrosłam...
chociaż...

poniedziałek, 25 października 2010

***


Okryta płaszczem 
spowitym pasmem tęsknoty
ciepłoty barw
z najwyższego piętra strąconych 
kruchych światłocieni
niejasności niedokończonych fars
przerwanych delikatnym szelestem
dotyku cudzych dłoni
niezrozumiałych słów rzuconych na wiatr
obcych kroków idących w przeciwnym kierunku
do własnego oddechu

****


Stuk stuk stuk stuk...fotelem bujanym
obijam zbytnie natężenie myśli
kap kap kap kap... o parapet
liczę krople dżdżu w połykanym powietrzu
słucham, jak przemawia cisza
do człowieka wyblakłego... czasem
przytłoczonego przestrzenią...migotania
porozrzucanych okruchów sumienia
zawieszonych na horyzoncie zmysłów
pomiędzy wschodem, a zachodem
w zasięgu wzroku widnokręgu ślepca

sobota, 23 października 2010

Panta rhei...


Senne marzenia tylko w onirycznym świecie
osnute mgłą wspomnień jesiennej melancholii
płaczą deszczem
lamentują wiatrem na pustkowiu..
Tworzą niewidzialna rzeczywistość
symbole złudnych nadziei
pogrążonych w bezimiennej bezcelowości
tęsknoty jesiennych barw
onirycznej rzeczywistości..

***


***
Mają owe prezentacje na celu podsumowanie "twórczości fotograficznej" sprzed lat ładnych kilku.(zastanawia mnie tylko fakt (nie)jakości zdjęć - nie wiem czemu to tak wyszło do dupy, czy to moja wina czy programu - nie mam pojęcia) Ponieważ chciałabym już nie wracać do zdjęć starszej daty, postanowiłam zrobić podsumowanie dwóch ulubionych tematów w sposób powyżej przedstawiony. Wiersz powstał ok. 5 lat temu...Przyznam jednak, że oglądając stare zdjęcia i czytając stare teksty, mam wrażenie, że powstały one wczoraj... Dziwne to uczucie.. Potrzebuję świeżości bo zaczynam sama od siebie czuć stęchliznę...grunt, że nasyconą sentymentalizmem :)  W sumie to chyba wina obecnej pory roku  (ogólnie dobrze mieć na co zwalić winę,  żeby na dodatek sens choćby minimalny miało :)

Odwołując się do pozostałych sentymentalnych stęchlizn myślę także o postach z 2009 r. Wszak jest ich niewiele, bo szuflada ma ograniczone dno - te się nie zmieściły. Posty może i sprzed roku, ale twórczość jednak sprzed lat kilku... W sumie niedługo minie rok, jak tu płynę... Przecież wszystko płynie.

Panta rhei...

piątek, 22 października 2010

W pomarańczy świat mi tańczy 2.

"To, co ma spaść, należy popchnąć" F.N.


 Rolę łaskawcy przyjmuje wiatr
dzięki niemu grawitacja szeleści
lekkością słonecznego upadku
upływającego czasu
pod ciężkim butem oprawcy
krokiem ospałym
ku wiosennym zmartwychwstaniom

środa, 20 października 2010

Wieczorne zmęczenie materiału...


Zmęczenie organizmu rzeczywistością postępuje ku ścianie, po której echem odbija się niemy krzyk rzeczy martwych: krzesła, łóżka, parapetu.. Nieosiągalność ów echa polega na tym, że wędruje ono ciszą w pustkę. I nie ma tam od czego się ponownie odbić. Nie powraca jak rzucony bumerang. Szarość traci zamieniając swój szyk na worek pokutny. Kara staje się nagrodą. Przewartościowanie wszystkich wartości następuje po chwili milczenia przerwanym pierwszym obrazem przymrozku na szybie. Otwierając okno zamiast promieni słońca do pokoju wpada wiatr, którego nigdy nie było widać, jedynie czuć, a który dziś przybiera barwy i dźwięki poprzewracanych przedmiotów. Podmioty wyrzuciłyby je za okno. Wiatr natomiast rozbija wewnątrz. Strzępy poranne i wieczorne odleciały ze strzępami babiego lata, za krzykiem i biciem skrzydeł klucza dzikich gęsi. Jestem na etapie spowolnionej percepcji otoczenia. Dezorientacja owocuje przekwitniętym kwiatem kolorowości, zgniłym zapachem porzuconych liści. Przemoczonym do cna poczuciem  poczytalności emocjonalnego wyeksploatowania. Poczuciem fedrującym w głowie korytarze, które czas zamienia w labirynty bez wyjścia. Kryzysem osobowości grozi temperamenty charakter: "bo po co osobowość skora ma się w zanadrzu charakter".. Najwięcej kolorów ukrywa się w kałużach, a najwięcej powodów w kawałkach rozbitych szyb, rzucanych kamieniach i kręgach na wodzie, szeleście czarnej folii malarskiej utożsamianej z remontem światopoglądu. Jesienią nie radzę sobie z szuraniem po dywanie zgniłych liści, zgniłymi spojrzeniami i zgniłymi prawdami ...


sobota, 16 października 2010

"Lepiej dostać się w ręce mordercy niż do snów zakochanej kobiety" F.N.


Przygaszone powieki snem, cisza hamująca hałas, ciemność spowiewająca jasność dnia.. Tli się świeca, wosk spływa na rozrzucone książki. Papieros dogasa w ciężkiej od żalu popielniczce. Z głośnika płynie lekki blues.

Dzień. Już minął. Wieczór to najlepsza pora dnia. Spełnienie ogarnia człowieka. Spokój. Czerwień zachodu, szarości dnia codziennego mijają. Gwiazdy nieśmiało przebijają się przez zachmurzone niebo.

Wszystko się udało. Jest tak, jak być powinno. Pozornie. Z poczuciem błogiej wolności, popijając lampkę czerwonego wina na lżejszy sen.

Rozpamiętując poranek, południe, popołudnie.. Lawenda kwitnie, zapach jej wypełnia samotny pokój. Kot. Mruczący kłębek na fotelu, świadek tej harmonii. Jej dopełnienie.

Iskra koloru zielonego.. Błyszczą kocie oczęta w półmroku. Ciemność. Świeca dogasła. Płyta bluesowa ucichła. Na podłogę upadła lampka czerwonego wina. Brzdęk tłuczonego szkła i plama na białym dywanie. Nic się nie stało. To wiatr, otwarte okno, fruwające zasłony..

Zgasł blask zielonych kocich gwiazd.

W makowym tyglu snu



"Czy znasz strach zasypiania? Ciało ogarnia przerażenie, gdyż ziemia się rozstępuje i zaczyna się sen.” 
Fryderyk Nietzsche

Rozstępuje się ziemia..
Rozstępuje się ziemia, a nie niebo. Ziemia pochłania, zasypuje, dusi. Wypełnia nozdrza i martwe oczodoły zasnute sennie mgłą zimnej wieczności. W sypką ciemności otchłań zapędza, z której nie ma ucieczki. Odkopując się, próbując się spod niej wydostać, zagłębiasz się coraz bardziej. Coraz głębiej i głębiej.. Z każdym kolejnym ruchem oddalasz się od celu. Brak tlenu zaczyna krępować twoje myśli i ruchy. Bezwładnie odpływasz w świat oniryzmów, które przerażają cię swoją rzeczywistością. Nie potrafisz odróżnić, co jest, a czego nie ma. Co jest prawdą, a co żartem kapryśnych olimpijskich bogów. W ich rękach leży twój los. Zawierzenie go było jedynym aktem woli, który udało ci się wykrzesać. Teraz twoje wiotkie ramiona z sił opadając, krzyczą ciszej i ciszej o pomoc. Ale już nikt Cię nie usłyszy.
Hypnos spaceruje wśród makowych pól. Wyręczyłeś Tanatosa podarowując mu pukiel swoich włosów. Trumna, w której cię zamknięto, jest coraz głębiej. Morfeusz zasypuje ją kolejnym workiem piasku. Zasypiasz…

Obłęd.. Jak cienka potrafi być granica pomiędzy snem, a jawą..

piątek, 15 października 2010

Piórko ku przestrodze..

 

Chłodnym porankiem otwieram okno. Opatulona kocem sięgam po słońce. Zziębnięty ptak szczebioce w oddali. Wolna od snu witam nowy dzień. Z kubka z kawą ulatuje para. Tańczy wśród chmur dym papierosowy. Kot wskakuje na parapet. Łasi się do białej ściany. Białe pióro wiruje na wietrze, leci w moją stronę- czy to ptak je zgubił? Czy anioł, mój stróż?

Ikar przelatywał nad moim domem. Za wysoko, za blisko słońca. Zgubił pióro, a ja je złapałam.

Myślał, że szybuje ku szczęściu.. którego w pewnym momencie zabrakło..

Z podróży do zamku w chmurach

Obudził mnie dziś zapach jaśminu i zapach słońca budujący zamki w chmurach.

Ocieram oczy z niedospania. Przeciągam się w prawo, w lewo, w górę i dół. We wszystkie kierunki świata.

Patrzę prosto w słońce, które mnie nie razi. Mrużę jednak oczy, z przyzwyczajenia. Wypatruję na niebie wierzy wysokiej, w której zamknięte są niewypowiedziane słowa i niedostrzeżone obrazy..

czwartek, 14 października 2010

"Z aparatem wśród jesiennych zwierzątów "

Przedstawiam z odrobiną fantazji twórczość dzieci: (od lewej)
Słoń Kleofas, Krokodyl Wiesław, Pani Hanna Gucwińska, Tygrys Bronek, Dżdżownica Magda, Jeż Wacek, Pan Antonii Gucwiński, Zebra Pelagia, Żyrafa Kleopatra, Pająk Gustaw.


W efekcie zajęć:
dzieci wiedzą, kim byli Hanna Gucwińska z Mężem,
a ja wiem kim jest Hannah Montana
i wiemy, że połączyła nasze pokolenia Hanna Barbera :)

"Październik był jedną z tych rzeczy, które przychodziły na czas." Gabriel Garcia Marquez


"Niczego nie możemy dokonać bez samotności. Starałem się stworzyć siebie jako najzupełniejszą samotność. Ale mi się to nie udało. Odkąd istnieje zegar, niemożliwe jest osiągnięcie samotności. Czy wyobrażacie sobie pustelnika z zegarem? Trzeba więc zadowolić się "pozorną samotnością". W tej ograniczonej samotności, trzeba się jednak całkowicie pogrążyć". 
 Pablo Picasso

wtorek, 12 października 2010

Ubiegam fakty


wybiegam w przyszłość myślami
to progres -
zawsze wolałam żyć historią..

wybiegam w przyszłość słowami
to nowe doświadczenie -
najokrutniejsze, ale prawdziwe

wybiegam w przyszłość obrazami -
uczę się od podstaw
bazując na zeszłorocznym śniegu
i zamarzniętej kiści dojrzałych owoców,
która nie zdążyła odtajać...

poniedziałek, 11 października 2010

Nowogród Bobrzański


Oknem stała się ściana
Oknem na oścież otwartym
Wolnym powietrzem wypełnionym 
Z ŻYWIcznymi żaluzjami na baczność
Z roztrzaskanym świstem wiatru niosąc
Przecinki tnące wiotkie nici życia
I lekki sumienia podryw błędów interpunkcyjnych

***
Nowogród Bobrzański - poniemiecka fabryka broni

niedziela, 10 października 2010

bo "Czysta logika jest ruiną ducha" Anatoine de Saint-Exupery




Echem i Odblaskiem

Czym jest historia? Echem przeszłości odbitym przez przyszłość. Odblaskiem przyszłości rzuconym w przeszłość. 
Victor Marie Hugo


armia pociągów przejeżdża mi przez głowę
i nagle tory eksplodują wspomnieniami
emerytowanych partyzantów plądrujących moje myśli
niszcząc stereotypowy porządek
rozchwiewany nierównym ruchem wahadła zegarowego
o 12.00 odjazd w kierunku kolejnej stacji krzyżowej
zwiastuje trzykrotne kukułki kwilenie
ku-ku ku-ku ku-ku
tu jestem wśród dziecięcych śmiechów
ukryta wśród rozwieszonego na podwórzu prania
staję pod murem czekając na rozstrzelanie
śmiechem siwiutkich gapiów z czerwonej kamienicy
rozpamiętującej stare czasy

środa, 6 października 2010

Pastele..


Dłonią rozpościeram pejzaż
Palcem maluję wstęgi
Kamieniem rzuconym w pole
Zataczam kręgi kurzu
Pastelowego powietrza
Łykam zachłannie
Mgielne fantasmagorie
Tańczą przede mną
Balet ostatniej jesieni

poniedziałek, 4 października 2010

Wśród kolorowych jarmarków..

Z dedykacją i życzeniami dla Pana Jerzego, który obchodzi dzisiaj urodziny.
Przewodnikowi, który pomógł mi w odnalezieniu mojej drogi w fotografii.


Lubię czarną i białą prostotę wyrażania. W swej prozaicznej banalności pozwala odnaleźć głębie sensu - poezję wszystkich odcieni szarości. Pozwala wzbijać się na piedestały niebios w poszukiwaniu duszy, tej jakże nieskomplikowanej w swej prawdziwej i dobrej piękności, zawartej w obrazach, dźwiękach i smakach codzienności.

Aparat widzi inaczej niż człowiek. Widzi więcej. Ale to fotograf robi zdjęcia, nie aparat. Idea fotografii oparta jest na fundamencie jej niedoskonałości - człowieczeństwu. To, co doskonałe, jest sztuczne. Tak samo jak nie istnieje ideał człowieka, tak nie istnieje doskonała fotografia. Nie chcę, żeby istniała.

Fotografia jest jak metaforyczne i metafizyczne odbicie fotografa w lustrze. Odbicie jego duszy. Technika i troska o doskonały sprzęt to tylko warsztat stolarski. To, co dobre, piękne i prawdziwe jest zawarte w nieoszlifowanym materiale. W chęci i sposobie wyrażania.W podejmowanych próbach.W człowieku.

Marzę o tym, by  w galeriach oglądać zdjęcia z duszą. Życzę profesjonalistom odrobiny niedoskonałości. Tak jak Mały Książę życzył dorosłym, by odkryli w sobie dziecięcy pierwiastek. I śmiało można tu powiedzieć: idźmy w stronę światła:) To ono jest najważniejsze w tej sztuce.

***

...Bo każdy fotograf ma swoją drogę, więc szczęśliwej drogi i wielu przygód  przyjaciele od zdjęć... :)

piątek, 1 października 2010

łajzę minęli


niepostrzeżenie minął wrzesień
nad ranem koty włóczą się w kierunku domu
"jesienią zawsze zaczyna się szkoła... i tak skończymy o świcie"
więc witaj roku akademicki:)