Prawa Autorskie

Chcesz zdjęcia lub teksty mojego autorstwa- skontaktuj się ze mną. Nie bądź złodziejaszkiem. :)

środa, 3 listopada 2010

Buty... zimowe buty...

Kiedy byłam w trzeciej klasie podstawówki, dostałam pierwsze glany, były czarne i ciężkie, ale jakże rodzice dumni byli:) W liceum i na studiach zamieniłam glany na wygodne trekingi - wtedy żyło się przygodami.. A aktualnie potrzebuję kozaczków, bo cóż innego do eleganckiej spódniczki lub spodni na kant....

Pojawiły się problemy, w sumie zawsze były, ale te aktualne są jakieś inne.. I najchętniej bym je "potraktowała bezmyślnie z glana" lub przeskoczyła, jak niejedną górę... Szpilki nie nadają się do kopania i skakania, są "niestabilne", a ponoć dodawać mają pewności siebie...

Nawet się nie spodziewałam, jak buty wpływają na moje życie:)

Kozaczków na tegoroczną zimę chyba się nie dorobię.. Ale jak się ma stabilne trekingi, to można je nosić cały rok przez lata :) sumie jestem stabilnie bezrobotna, więc spódniczki i spodnie na kant mogą powisieć równie stabilnie w szafie przez zimę:)

4 komentarze:

  1. w sumie to mój pierwszy i eksperymentalny post garderobiany.. i w sumie nie lubię takowej tematyki, więc przepraszam za niego, bo wiem, że jest nieudany... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ wręcz przeciwnie stasinko. Rozbawiałaś mnie nim. Tematyka garderoby mnie nie kręci nadto aczkolwiek nic co kobiece nie jest mi obce. A takie garderobiane historie jak najbardziej wskazane...z lekką nuta sarkazmu i obojętności ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. butki butki... trzymaj się dziewczynko, ja też nie mam kozaków :(

    OdpowiedzUsuń
  4. taka ot inspiracja Twym komentarzem,Pani Droga Margo:)

    OdpowiedzUsuń